czwartek, 28 kwietnia 2016
Dni z życia CreepyPast 22
*kilka dni później...*
Z punktu widzenia Toby'ego...
Przez ostatnie kilka dni wszyscy zachowywali się dziwnie. Znaczy... my zawsze się tak zachowujemy, ale ta dziwność była wyjątkowa. Wreszcie zrozumiałem dlaczego. Gdy tylko wszedłem do domu - bo Masky mnie wysłał na poszukiwanie nieistniejącej wiewiórki - było kompletnie ciemno.
- Niespodzianka! - wykrzyknęli wszyscy, gdy rozbłysło światło.
Stałem tam jak kołek z dwóch powodów. Pierwszy: światło mnie oślepiło na jakiś czas. Drugi: byłem zszokowany tą niespodzianką. Na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech.
- Skurczybyk, powstrzymuje się od płaczu... - palnął ktoś głośno i żeby go zagłuszyć, zaczęli śpiewać 100 lat... Gdy skończyli, zacząłem się śmiać.
Przyjęcie urodzinowe było udane, mimo że połowa nas już dawno odpadła i śpi na żyrandolach, czy jeszcze gdzie inndziej... Do tego gofry pierwsza klasa. Wnet ktoś zasłonił mi oczy dłońmi.
- Zgadnij kto - powiedział ktoś stłumionym głosem.
Po BARDZO długim czasie zgadywaniu, w końcu sam się ujawnił. To był Jeff, a właściwie to co z niego zostało. Wyglądał jak... jak.. jak szmaciarz...
- Surprise! - wykrzyknął - Wszystkiego najlepszego, stary! Udało mi się zdążyć!
Potem piliśmy jeszcze przez dłuuugi czas. Nawet Hoodie sobie nieźle popił, a że ma słabą głowę, odpadł jako pierwszy... Jak wspominałem wcześniej, połowa odpadła. Kiedy było już parę minut po północy, Ben - mocno rąbnięty - zaczął z własnej woli napełniać wannę wodą i do niej wskakiwał. Mówił coś, żeby przezwyciężyć strach... Zaraz po tym usunąłem, a raczej alkohol mnie uśpił. Około dziesiątej obudziłem się na takim kacu, do tego wtulony w ramię Kagekao na podłodze. Powoli podniosłem się z podłogi. Dom był w opłakanym stanie - firanki poszarpane, dwa okna wybite, a kanapa przewrócona. Na niej wylegiwał się Liu. Jeff tradycyjnie na schodach. Zacząłem po kolei wszystkich budzić. Ben przeżył szok, kiedy odkrył, że jest cały przemoczony.
- No to trochę popiliśmy... - oznajmił Kasper wyjmując z lodówki paczkę papierosów - Ktoś z nas pali?
- Spójrz na to... - powiedziała Alice wskazując na Helena. Miał na sobie same spodnie, a na jego brzuchu pisało: "im pregnat". Kiedy wszyscy już stali na nogach, a właściwie udawali, że umieją stać, zabraliśmy się za sprzątanie. Największym problemem stanowiły wybite szyby. Usunęliśmy pozostałe kawałki szkła i stawiliśmy tam styropian (nie pytajcie skąd go mamy). Po wszystkim, wszyscy rozbiegli się do pokojów. Wszyscy, oprócz mnie, bo zachciało mi się spaceru po lesie. Tak, miałem kaca i ledwo ogarniałem, ale to co widziałem nie mogło byc moimi przewidzeniami. Widziałem dwóch walczących kolesi. Chwiejnym krokiem ruszyłem w ich stronę i trafiłem toporkiem w jednego... Osunął się na ziemię martwy.
- Co ty...? - zaczął tamten, ale nie skończył. Rzucił się w moją stronę i odepchnął na bok. Gdyby nie on dostałbym "latającym nożem". Czy one to jakieś bumerangi? Oboje wstaliśmy i mierzyliśmy siebie wzrokiem. Nieznajomy miał czarne jak węgiel oczy, takie same rozczochrane włosy i rumieńce od zmęczenia pewnie.
- Co tutaj robisz? - warknął.
- Zabijam go - wskazałem na leżącego.
- Sam bym sobie z nim poradził!
Zaskoczyła mnie jego podstawa. Widok umierającego go nie ruszył? Jest mordercą? Na sto procent!
- A tak w ogóle to Toby jestem - przedstawiłem się - Ticci Toby.
- Milan - powiedział po chwili - No to co tu robisz?
- Spaceruję, nie widac?
Staliśmy w milczeniu dłuższą chwilę. W końcu zadał niespodziewane pytanie:
- Jesteś pijany?
- Wczoraj trochę popiłem, a dzisiaj mam kaca... więc, tak jakby...
Milan zrobił minę pedofila, co trochę mnie zaniepokoiło. Wtedy ja wyskoczyłem z dziwnym pytaniem:
- Jesteś gejem?
- Jestem bi.
- Dlaczego z nim walczyłeś?
- Bo mnie po prostu wkurzał - uśmiechnął się szyderczo.
- A teraz mi powiesz, że go zgwał...
- Zamknij się! A poza tym będę robił co chcę!
Podniósł swój nóż z ziemi i schował do kieszeni dresów. Odwrócił się do mnie plecami i odszedł, jak gdyby nigdy nic. To zabawne, że wtryniasz się w środek bitwy, zabijasz przypadkową osobą, a z drugą ucinasz pogawędkę i kacu i orientacjach. Wydawał mi się dziwnie znajomy. Wzruszyłem ramionami i wróciłem do domu. Tak, zabijanie to dla mnie codziennośc. Tam droczyłem Masky'ego swoim tekstem: "HEY MASKY" za tamtą nieistniejącą wiewiórkę. Po torturach położyłem się spac na środku podłogi w korytarzu. Już nawet nie będę szukac swojego pokoju.
CDN...
Przepraszam że tak krótko! Nie miałam czasu i w ogóle... ale mam nadzieję, że się wam podobało. Napis Helena i pytanie Toby'ego... ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°) ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Wszystkiego najlepszego Toby i mnie! xD
No i wam, Koszmarki, tak bez okazji ^^
Zapraszam też do odwiedzanie TUTAJ ^^ Tym razem o niego zadbam xd
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Perypetie V
- Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze. Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...
-
Dzień masakry (część pierwsza) Z punktu widzenia Ben'a... Razem z Sliver'em, Smile Dog'iem i tą paskudą udaliśmy się w stro...
-
W klasie Ib zabrzmiało jak w ulu. Powodem tego zamieszania był nowy uczeń, który niedawno się przeprowadził i musiał zmienić szkołę. - N...
-
- Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze. Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...
Toby miał fajne urodziny :')
OdpowiedzUsuńMina pedofila... XD
No ale wszystkiego najlepszego z okazji urodzin!!!! Dużo gofrów! I szczęścia, radości i czasu (np. na ogladanie anime xD) no i w ogóle wszystkiego co Ci potrzeba :D! (nie umię składać życzeń...). Weny Ci nie muszę życzyć, bo pomysły to Ty już masz :')
Dziękuje bardzo za życzenia ^^ aż dostałam zacieszu xd :D
Usuń