poniedziałek, 26 września 2016

Dni z życia CreepyPast 8


Z punktu widzenia Alice...
 - Znowu przegrałaś... - parsknął Jason - Ile razy mam powtarzac, że TY w ogóle nie jesteś w stanie wyrządzić mi krzywdy?
 - Więcej wiary we mnie - prychnęła Nina - Kiedyś...
 - Najpierw poćwicz zanim znowu mnie wyzwiesz - przerwał jej czerwonowłosy i podniósł marynarkę z ziemi. Otrzepał ją z piachu i włożył na siebie.
 - Ale...
Lalkarz skarcił ją tylko wzrokiem po czym odszedł bez słowa. Rozczarowana Nina westchnęła, a ja zeskoczyłam z niskiej gałęzi, na której dotychczas siedziałam.
 - Nina znowu dostała od wielonożnego Jasona? - zaśmiałam się.
 - Kiedyś będzie leżał i kwiczał u moich stóp - zacisnęła zęby.
 Od jakiegoś czasu Nina ma dziwny zwyczaj. Wyzywa wszystkich do bójki, a co pięciu pokonanych pozwala sobie kupic jakąś specjalną pineskę. Nawet nie próbuję zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
Czarnowłosa spiorunowała mnie wzrokiem, po czym po prostu odeszła. Ja udałam się w stronę przeciwną. Rozmyślając, nim się spostrzegłam, znalazłam się na "niebezpiecznej sferze". Cholernie oddaliłam się od domu, a do tego słońce zaczęło zachodzić. Zawróciłam drogę i czym prędzej ruszyłam w stronę domu. Ale za późno. Słońce było już bardzo nisko na horyzoncie, a drzewa rzucały długie cienie. Przez to wszystko nie można było dostrzec nawet promyka słońca, mimo że nie było jeszcze zmroku. Coś poruszyło się wśród drzew. Stanęłam w miejscu jak wyryta. Skrollversi bardzo szybko się poruszają. Pewnie już wyczuli moją obecność. Choćby nie wiem co, nie mogę uciec do domu i zdradzić kryjówkę. Usłyszałam dźwięk zdzieranej kory z drzewa. Powoli odwróciłam się do źródła hałasu. Kilka metrów dalej, w ciemnościach, stał Domino. Serce zabiło mi jak szalone. Zginę zginę zginę.
Obserwował mnie od góry do dołu, jakby chciał zapamiętać mój wygląd. Prawą ręką "drapał" drzewo obok niego, palce miał zakrwawione i pełne drzazg. W końcu przestał to robić i postawił kilka kroków ku mnie. Sięgnęłam po noże i przygotowałam do ataku. Domino nadal szedł pewnym krokiem, jakbym była tylko małą, bezbronną dziewczynką. Gdy znalazł się już bardzo blisko mnie, rzuciłam się na niego z ostrzami.  Chłopak złapał ostrza w dłonie i ścisnął je mocno... Na ziemie kapała krew niemiłosiernie, a on nic sobie z tego nie robił. Patrzył na mnie pustym wzrokiem i sztucznym uśmiechem. W każdej chwili mógł ze mną skończyć, a jednak bawił się mną. Wymierzyłam mu kopniaka w czuły punkt. Jęknął cicho i postawił krok do przodu, zmuszając mnie bym się cofnęła. Czerwona ciecz ciekła mu po nadgarstkach, po całych rękach i wydawało mi się że dodatkowo ściska je mocniej.
 -Skończ - powiedział w końcu, a jego słowa kompletnie mnie zamurowały.
 - Przestań - powtórzył i spojrzał mi prosto w oczy - Nie chcę walczyc.
 - To jakiś podstęp? - syknęłam i znowu wymierzyłam mu cios.
Ponownie jęknął, po czym wyrwał moje ostrza i odrzucił gdzieś daleko. Krwawiącymi dłoniami pchnął mnie i przyparł do drzewa, odcinając drogę ucieczki. Zresztą i tak nie mogłam.
 - Jaki znowu podstęp? - uśmiechnął się szczerze, zadowolony ze swojej sytuacji - Chcę tylko pogadać.
 - Ciekawe o czym... - warknęłam groźnie i wbiłam wzrok w ziemię, aby nie wyczuł strachu bijącego ode mnie.
 - Przestań zgrywac taką groźną - uniósł mój podbródek palcem barwiąc go na czerwono - Gdybym chciał cię zabic już dawno bawiłbym się twoim mięsem - zaśmiał się tajemniczo.
 - Czego chcesz?
 - Chcę poprosić cię, abyś ubłagała Slendera na ponowne przyjęcie mnie - powiedział bez zbędnych przedłużeń.
 - Co takiego?! - wyszczekałam i spojrzałam mu w oczy. Nie wyczułam żadnego postępu.
 - To co słyszysz. Chcę znowu byc proxy Slender's i członkiem Slenderverse.
...Patrzyłam bez słowa na Domino.
 - Skroll był ze mnie bardzo niezadowolony przez ostatnią misję i...
 - I co? - przerwałam - Myślisz, że tak po prostu cię przyjmiemy w nasze szeregi z powrotem? Pewnie to jakaś pułapka, a nawet jeśli mówisz szczerze, to jesteś bardzo naiwny.
 Jego dłonie, które kurczowo trzymał na moich ramionach, zaczęły drżeć.
 - Haa haa haa - nerwowo się zaśmiał - Czyli jednak nie jesteś taka tępa.
 - To ty jesteś tępy.
 - Skoro mnie przejrzałaś, czas umrzeć, tak? - jedną ręką przycisnął mnie mocniej a drugą opuścił - Ale najpierw się tobą zabawię - uśmiechnął się szyderczo.
 Serce niemal podskoczyło mi do gardła, gdy wypowiedział te słowa. W panice ugryzłam go jak najmocniej w łokieć i wyjęłam małą żyletkę z kieszeni. Mało, ale zawsze coś. Zamachnęłam się, ale ledwo dotknęłam ostrzem jego ubrań, chłopak odskoczył na kilka metrów. Odbił się od ziemi i z już po sekundzie stał naprzeciwko mnie. Na twarzy gościł szeroki uśmiech. Wziął zamach nim zdążyła zareagować i uderzył w brzuch. Drugą ręką przytrzymał za plecy, bo siła uderzenia była tak duża, że mogłabym odlecieć. Z moich ust wypłynęła fala krwi i wygięłam się na pół. Nie minęła chwila, a zaczął mnie okładac pięściami po głowie, do utraty świadomości.


 Z punktu widzenia Helena...
 - Helen! Przestań w końcu patrzeć jak idiota i chodź do nas! - zawołał Puppet zanurzony do pasa w wodzie. Chyba był trochę podirytowany tym, że ZAWSZE wychodziłem z jeziorka najwcześniej, a potem tylko obserwowałem.
Jeb, jeb.
Uderzył pięściami w taflę wody, chlapiąc na Kagekao. Rozzłoszczony zaczął go podtapiać. W sumie fajnie to wyglądało. Położyłem się na ziemi i rozłożyłem ręce. Gwiazd na niebie było tyle co reklam na Polsacie. Nagle przed oczyma pojawiła się twarz Judge. Z mokrych włosów kapało mi na czoło.
 - Wracasz tam jeszcze? - spytałem.
 - Nie mam już ochoty - uniosła głowę i popatrzyła przed siebie - Idziemy już?
 - Ty idź, ja się jeszcze przejdę - podniosłem się do pozycji siedzącej.
 - Aaa - zawiesiła mi się na szyi i powiedziała słodkim głosem - Odprowadzisz mnie?
Przewróciłem oczami i się zaśmiałem.
 - Czyli znowu wskoczysz mi na barana?
 - Plosiem.
 - Jasne - odpowiedziałem. I tak bym się zgodził.
Judge pisnęła ze szczęścia i złożyła mi pocałunek na policzku. Szybko wskoczyła mi n barana, krzyżując ręce na mojej szyi. Leniwie ruszyłem z nią w stronę domu. Na miejscu miałem wilgotne plecy, ramiona i włosy. Judge podziękowała mi jeszcze raz i wparowała do środka. Wnet usłyszałem głośny huk gdzieś z oddali i czyjeś głośne śmiechy. Natychmiast się tam udałem.
 - Uważaj! - krzyknął ktoś, a coś szczypiącego dostało mi się do oczu i osiadło na twarz. W uszach słyszałem głuche piszczenie. Osunąłem się na ziemię.





CDN...

 Przepraszam za taką długą przerwę. Kompletnie nie miałam czasu, bo nauczycielom się śmieszkowac zachciało i kartkówki urządzajo. A w dni wolne byłamzajęta ważną czynnością jaką jest spanie. Tak, to bardzo fajne. Nie mam teraz czasu ani na pisanie... ani na czytanie creepypast... ani anime...
Ale ostatnio kupiłam jaałojca, więc nie jest źle (͡° ͜ʖ ͡°)
Wasza cierpliwośc zostanie wynagrodzona. Szykuję coś wielkiego. Trzymajcie się.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Perypetie V

 - Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze.  Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...