wtorek, 1 listopada 2016

Dni z życia CreepyPast 10 (1 - 3)



Z punktu widzenia Toby'ego...
 - Hey Masky - oczywiście humor mi dopisywał - Zabierzecie mnie na misję?
 - Ciebie? - Tim założył swoją żółtą kurtkę i złapał za klamkę drzwi wyjściowych - Chyba śnisz.
 - Ale od cholernie długiego czasu nigdzie mnie nie zabieracie! - tupnąłem nogą niczym dzieciak.
 - Wszystko psujesz - otworzył drzwi - Poza tym Slender podkreślił, abyśmy na tę misję cię nie zabierali.
 - Ale...
 - Nie.
 - Ja...
 - Skończ - w mojej głowie rozległ się krzykliwy głos mojego Pana, a mnie przeszły ciarki.
Westchnąłem zrezygnowany. Nie zamierzałem się poddać, chciałem ich śledzic, ale Slender wyczuł moje zamiary i syczał nieprzyjemnie, dając tym samym znak, abym zajął się czymś innym. Spojrzałem się krótko na odchodzącego Tima i powędrowałem do swojego pokoju. Na samym środku leżał Zak, a zza jego pleców wystawał macki, które owijały się o każdy kąt pomieszczenia. Wyglądał to na jakiś od lat nie czyszczony pokój. Jedna z macek otarła się o moje kolano. Dwie inne robiły za ręce do kołysania Vincenta... chwila, co?
 - Czyli nauczyłeś się je kontrolować? - uśmiechnąłem się i rzuciłem na swoje łóżko.
 - Nie - rozłożył ręce - Żyją sobie własnym życiem.
Ktoś zadławił się jakimś napojem.
 - I nie powinniśmy się bac o Vina? - wtrącił Liu.
 - Dopóki jestem spokojny, nic nikomu nie grozi.
Po tych słowach zapadła długa cisza. Tylko mały od czasu do czasu wypowiadał jakieś pojedyncze słowa. Zastanawiałem się na jaką misję poszedł Tim i Brain i z jakiego powodu nie mogli mnie zabrac. Wiem, że ostatnio zawaliłem... ale to nie powód, aby więzić mnie na kilka tygodni. Już się opamiętałem. Czy ta misja naprawdę jest taka ważna?
 Wieczorem usłyszałem jak ktoś obija się o ściany, jakby nieźle zabalował. Niechętnie wyjrzałem z pokoju i ujrzałem Maskyego. Obijał się o ściany, próbując dojść do swojej posiadłości. Mimo że nie zauważyłem żadnych zadrapań, śladów krwi, to i tak niepokojąco to wyglądało. Zaraz za nim człapał Hoodie, lekko utykając. Również nie zauważyłem żadnych obrażeń. Jedyne co, to że miał podwinięte rękawy po łokcie. Chciałem do nich podbiec i coś powiedzieć, ale zignorowaliby mnie. Zamknąłem drzwi, ale one zaraz otworzyły się z hukiem, a do środka wparowali Jeff i Złodziej Dusz. Obaj ubrudzeni od stóp do głów krwią. Obaj z podartymi ubraniami i uszkodzonymi ciałami.
 - To bezpieczne? - zapytał na wstępie Jeff i przejął Vincenta z macek. Szkoda, bo wyglądał jakby się świetnie bawił.
 - Krew - zauważył mały i palnął go w klatkę.
Zawsze mnie zastanawiało, ile może miec lat. Ale stawiam na 1 i pół. Może trochę więcej niż pół.
 - Spokojna twoja głowa - zapewnił pół-demon, a macki się schowały. Białowłosy wstał błyskawicznie i przybrał mój wygląd. Przewróciłem oczami. Czarnowłosy odstawił Vincenta na ziemię, po czym zaczął wyścig z Soul Takerem: "kto pierwszy do łazienki"...

CDN...

____________________
Jak ja mogłam tak was opuścic?! Jak ja mogę po takiej przerwie napisać tak krótką i denną notkę?! Jak mogłam dodatkowo zrobic w tym tyle błędów?! Jak mogłam zapomniec o wczorajszym dniu i nic nie przygotować...
Co mam na swoje usprawiedliwienie? Poprawa z biologii i niemieckiego... + nie mam dostępu do komputera, a w oszczędzaniu jestem tak dobra jak Yato i trochę zejdzie zanim uzbieram na laptopa, a skandalem byłoby pisac na telefonie. Chciałby ktoś mnie wynająć do mycia samochodów? Jedynie 20 złotych! Drogo, ale szybko i niezawodnie! :3
Wynagrodzę wam to kiedyś, chwilowo zawieszam działanie do 20' (max. 28')
Cóż, zdarza się.
Trzymajcie się, Koszmarki.

1 komentarz:

Perypetie V

 - Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze.  Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...