niedziela, 2 kwietnia 2017

Dni z życia CreepyPast 22


Z punktu widzenia Jeffa...
 Po raz pierwszy Zalgo wysłał mnie kompletnie samotnego na misję. I nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że miałem surowy zakaz zabijania. Ech, mój pan jest bezlitosny. A moim zadaniem było obserwowanie jakiejś dziewoji i dokładne notowanie co w danej minucie robi. Zalgo uznał, że obecność aż dwóch osób jest zbędna, a ST ma "problem" ze słońcem. Czyli przede mną 24h pilnego notowania co robi jakaś plastikowa pani bez możliwości mordu. Czasami zastanawiam się jak Zalgo wykorzystuje te notatki.
Zadanie trudne nie było, jej posiadłość nie miała super zabezpieczeń, nawet jakby chciała być obserwowana, wszystkie okna były sporych rozmiarów, bez zasłon czy firanek. No łup idealny! Jej podwórko było oddzielone od reszty wysokim żywopłotem, więc o innych ludzi nie musiałem się martwić. Szkoda tylko, że po dwóch godzinach odpadała mi dłoń. Przynajmniej w końcu postanowiła usiąść przed telewizorem i pooglądać "Trudne sprawy", czyli na godzinę spokój. Albo raczej na pół godziny, bo w połowie odcinka gwałtownie się poderwała z kanapy i pokierowała do drzwi wejściowych. Zanotowałem. Docierając pod odpowiednie okno zobaczyłem jakiegoś chłopaka pukającego do drzwi. Dziewczyna najpierw wydarła się na niego jak ma czelność tutaj w ogóle przychodzić i że jest chory psychicznie. Zanotowałem. Chłopak jakby niewzruszony jej postawą powiedział coś, ale cicho, nie usłyszałem. Ta znowu się wydarła: "Jak w ogóle możesz mnie o coś prosić?! Jesteś zwykłą łajzą, menelem! I oddawaj moje rzeczy!". Zaczęła go szarpać, równocześnie obmacując okolice kieszeni. Chłopak najwyraźniej zrozumiał, że nie warto było przychodzić, bo po chwili odepchnął ją brutalnie i uciekł jak najprędzej. Oczywiście kiedy ona upadała na kafelki, on jeszcze zerwał z jej szyi srebny naszyjnik. Zanotowałem.
 - Bydlak! Złodziej! - klnęła - Krętacz!
Ledwo się powstrzymałem żeby nie wybuchnąć śmiechem.
Kolejne 21h minęło bez niespodzianek, a ja dosłownie padałem na ryj. Gdy tylko wybiła upragniona godzina 7:00, schowałem notes i długopis do kieszeni. Moje palce aż krzyczały "nareszcie!". Żwawym krokiem wyniosłem się z tego miejsca. Naciągnąłem kaptur na głowę, a usta zasłoniłem chustą, która dotychczas była w kieszeni. Przynajmniej o takiej wczesnej porze było bardzo mało ludzi, więc czułem się pewniej. Nagle w połowie drogi, będąc w pobliżu ławki pod sklepem idealnej dla Sebixów, dostrzegłem JEGO. Dobra, nie widziałem dokładnie twarzy chłopaka, ale sylwetka, wzrost, kolor włosów, ubiór i charakterystyczny symbol w postaci okularów się zgadzały do opisu gościa, z którym szarpała się tamta dziewoja. Dodatkowo obracał w dłoni srebny naszyjnik. Byłem teraz pewny, że to on. Wnet całe moje zmęczenie odeszło gdzieś na drugi plan, a ja wpadłem na genialny pomysł - Zalgo zabronił zabijać, ale o pobiciu nic nie wspominał. Pobawię się w dresa, który został nasłany przez tamtą laleczkę za kradzież. Ta... chociaż stop! Czy ten potwór, zwany nudą, do końca wyżarł mi mózg?
 - Heej - chcąc nie chcąc okularnik sam mnie zauważył i wskazał na mnie palcem - Ty wyglądasz jak zombi.
Te słowa kompletnie zbiły mnie z tropu. Spodziewałem się raczej czegoś w stylu "Masz może ognia?", czy "Chciałby pan porozmawiać o Bogu?", nawet głupie "Pożycz, kierowniku, dwójkę na chleb...", ale tego co on powiedział raczej się nie słyszy od przypadkowego gościa z ulicy.
 - Aż tak źle? - westchnąłem i dokładniej mu się przyjrzałem. On również bacznie mnie obserwował swoimi ciemnymi oczami, które widziały przez czerwone, kwadratowe okulary. Włosy też miał ciemno-brązowe, a koszulka w kratkę wyglądała jak po przejściu stada antylop. Wyglądał jakby nie spał kilka dni.
 - Gdyby tylko cię wysmarować krwią... - przyłożył kciuk i palec wskazujący do podbródka - No byłbyś doskonałym zombi.
Zaśmiałem się pod nosem. Gdyby tylko wiedział, ile dziennie osób widzi mnie skąpanego w morzu krwi... Szkoda, że nigdy nie będzie dane mu się o tym dowiedzieć.
 - Ciekawe jak ty wyglądałbyś wysmarowany krwią - odparłem tym tonem, którego używam do frazy "Idź spać", żeby choć troszeczkę się wystraszył.
 - Wyglądałbym bajecznie! - na jego twarzy zagościł szeroki uśmiech, ukazując szereg zębów. Co to za rozmowa z kimś, kto się mnie nie boi?
 - To ja już pójdę - pożegnałem się i znów ruszyłem swoją drogą.
Na miejscu oddałem zapisany notes ST i natychmiast zakopałem w swoim łóżku i równie szybko zasnąłem.
 ...oczywiście wszystko co dobre szybko się kończy, gdyż po jakimś czasie obudził mnie nikt inny jak jego wysokość Zalgo.
 - JEFF! - wrzeszczał szturchając mnie z całej siły. Niechętnie podniosłem się i siedząc na łóżku wpatrywałem w oczy tej ludzkiej postaci Zalgo. W dłoni trzymał notes, w którym sporządzałem notatki o tamtej babie. A wydawało mi się, że wszystko dobrze opisuję...
 - Mógłbyś mi dokładniej opisać tamtego chłopaka?
Zebrałem myśli.
 - Był mocno opalony, blond włosy ścięte "na panka", wyso...
 - Nie ten, kretynie! Ten co jej ukradł naszyjnik!
 Dokładnie opisałem mu jego wygląd, nawet dodałem, że z nim rozmawiałem i coś bredził o zombi. Potem zapytałem się, na co to było potrzebne. Na to Zalgo odparł z poważnym wyrazem twarzy:
 - Planuję uczynić z niego mojego nowego proxy.
 - Więc w czym problem?
 - Skroll ma takie same plany.
Że co? To ten koleś ma jakieś paranormalne moce, że kanibal i demon o niego walczą?
 - Jak się nazywa? - zapytałem.
 - Mark.
Bosko. Dobrze czułby się w Skrollverse.


cdn...

1 komentarz:

  1. Byłoby dwóch Mark'ów xD

    Robi się ciekawie :D
    Liczę, że jest już niedługo x)

    OdpowiedzUsuń

Perypetie V

 - Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze.  Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...