Ten niezręczny moment...
Z punktu widzenia Jane...
- PRZESTAŃ SIĘ ŚMIAĆ!!! - krzyczała Clockwork próbując mnie uspokoić.
- Ale to śmieszne jest! - parsknęłam, próbując złapać oddech.
- Koniec internetów!
Clocky wyszła i trzasnęła drzwiami. Po jakiś kilku minutach w końcu opanowałam śmiech. Potem wyszłam do kuchni aby coś zjeść, ale tam był Jeff.
- Jeff, fajnie się ze schodów spadało? - wybuchłam śmiechem.
- Zamknąć się - krzyknął - To Jack mnie upuścił z tych cholernych schodów!
Podczas gdy śmiałam się jak nienormalna, wszyscy zastanawiali się, czy wszystko ze mną w porządku. W końcu Masky się zdenerwował:
- Zamknij żeś się!! - i na siłę wepchał mi do ust sernik.
Na chwilę umilkłam, zjadłam i znowu zaczęłam się śmiać, tym razem nieco ciszej. Udałam się do pokoju, całkiem spokojna i bez śmiania się. Chyba weszłam w nieodpowiednim momencie...
- Co się tutaj dzieje? - spytałam.
- Tylko rozmawiamy - Clockwork przewróciła oczami.
- Heh, to ja już pójdę - powiedział Toby i wyszedł.
- Dlaczego płoszysz chłopaków?
- Wcale nie!
Wtedy Clockwork zaczęła mi truc, że powinnam sobie kogoś znaleśc, że zna takiego jednego, że powinniśmy się poznac, ale jakoś nie chciała zdradzić mi jego imienia. Coś tam jeszcze gadała, ale niespecjalnie słuchałam. Na końcu dodała:
- To co, jutro?
- Ale co ju... - nie dokończyłam, bo ona już wybiegła. Blondynka... Co jutro ma byc? Kurde, trzeba było ją słuchac! Ale pobiec za nią, czy to zostawić? Chyba jej odbiło, że chce mnie z kimś umawiać, jakbym sama nie mogła kogoś poznac...
Następny dzień...
Clocky obudziła mnie z głębokiego snu nad ranem.
- Co się dzieje? - spytałam zdezorientowana.
- Już nie pamiętasz? - zdziwiła się.
Więcej już nie chciała powiedzieć. Kiedyś ją zabije... Gdy tylko się ogarnęłam, ona wyciągnęła mnie na zewnątrz, gdzie czekał...
CDN...
Wiem że krótkie, ale nie mam pomysłu... ani weny... (właściwie jaka różnica? xd)
poniedziałek, 4 stycznia 2016
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Perypetie V
- Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze. Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...
-
Z punktu widzenia Luny... Nienawidzę, nienawidzę, nienawidzę! Niecierpię siebie za taką bezradność. Jeszcze kilka chwil temu chcieliśmy...
-
Z punktu widzenia Jeff'a... Przebudziłem się z niemałym pulsującym bólem głowy. Czułem jak moje nadgarstki były uciskane przez jakie...
-
Z punktu widzenia Jane... Było kilka minut po północy, a ja dalej nie mogłam spać. Po prostu siedziałam pod kołdrą i nasłuchiwałam każde...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz