poniedziałek, 18 stycznia 2016

Dni z życia CreepyPast 6

CD - Typowy dzień u Operatora


Z punktu widzenia Clockwork...
 Po tamtej całej sytuacji, Jane truła mi, że to wszystko dzięki niej. Czasami bywa naprawdę wnerwiająca i mam ochotę ją zabic...
 - To dzięki mnie! - powtarzała w kółko.
 - Za to ja poznałam cię z Jasonem.
 - Ale Toby nie jest przynajmniej rudy!
 - Jason nie jest rudy!
 - JEST RUDY.
 - Ale przyznaj, że jest fajny i wcale nie wredny jak na rudego.
 - Skończ! - Jane położyła się na łóżko i okryła szczelnie kołdrą. Kompletnie nie wiem o co jej chodzi. Powiedziałam coś nie tak? Przewróciłam tylko oczami i wyjęłam jakiś horror, po czym odpaliłam go na komputerze. Film skończył się dopiero pół godziny po północy, może troszkę dalej. Poszłam spac, a z samego rana obudziła mnie Jane:
 - Psssst! Wstawaj! Spóźnisz się na randkę z Tobym!
 - Która godzina? - wybełkotałam.
 - Ósma, kobieto! Ósma!
 - Randka jest dopiero za dziewięć godzin! Nie słyszałaś co powiedział?!
 - Słyszałam, ale chciałam po prostu z tobą porozmawiać.
 - O czym niby?
 - No nie wiem, miałam nadzieję, że ty coś wymyślisz...
Odwróciłam się do niej plecami i próbowałam ponownie zasnąć. Niestety, po kilku minutach ona znowu wróciła, tym razem z patelnią i chochlą, i robiła hałas.
 - Kobieto, obudzisz sąsiadów! - krzyczałam.
 - A niech się budzą!
 - Zaraz ktoś tutaj przyjdzie!
I rzeczywiście, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi, ale nie mogłam rozpoznać z głosu. Przynajmniej mam spokój. Do czasu...
 - Cholera! - pisnęłam, gdy ta wariatka oblała mnie szklanką lodowatej wody i wyskoczyłam spod koca - Odbiło ci?!
Jane zaśmiała się kpiąco. Wyrwałam szklankę z jej rąk i rzuciłam w jej stronę, ale zrobiła unik i trafiłam w drzwi.
 - Ja tego nie sprzątam - oznajmiła.
Udałam się do łazienki. Na korytarzu był Jeff, który dziwnie się na mnie patrzył. To samo było z Maskym w salonie. Dopiero gdy spojrzałam w lustro to zrozumiałam powód jego zdziwienia - miałam całe potargane włosy, a moja mokra koszula.. prześwitywała.. i to w tym miejscu.. Chyba zaraz się spalę ze wstydu. Zabije tą idiotkę...


Z punktu widzenia Bena...
Obudził mnie dźwięk zbitego szkła. Wstałem i chwiejnym krokiem udałem się do okna. Mój szósty zmysł znowu dał o sobie znac. Coś mnie niepokoiło. Pewnie jakaś głupota.. Nagle do pokoju wparował Jeff, podbiegł do mnie i mocno ścisnął za szyję.
 - Dlaczego jeszcze jesteś na nogach? - zdziwił się.
 - Oj, coś ci nie wyszło z tym trikiem... - oznajmiłem - Ale czekaj, ty chciałeś mnie...
 - Tego nie było! - krzyknął i wybiegł z pokoju.
Złapałem się za szyję. Można powiedzieć, że Jeff jest tak zbyt silny. Udałem się na dół, a przy okazji wywaliłem ze schodów. Czy ja jestem pijany? Pewnie tak. Podniosłem się z ziemi. No cóż... Toby nawalał się z Jeffem, Nina  ich rozdzielała, Masky starał się byc niezauważonym... No ten, tego... Typowy dzień w domu u Operatora! To teraz pytanie - jak rozdzielić tych dwóch idiotów i o co się właściwie biją? Chcąc nie chcąc, podszedłem do nich i złapałem Jeffa za szyję, no co upadł nieprzytomny, a Toby cofnął się o kilka kroków.
 - Jeffuś! - krzyknęła Nina i uklęknęła nad nim próbując go obudzić.
 - O co wam poszło? - zapytałem.
 - No wiesz... - Toby zaśmiał się nerwowo - Można to nazwać problemem miłosnym.
Przewróciłem oczami i odpaliłem TV. Nina poleciała na górę, a Toby zajął się goframi. Ale chyba już nikogo nie zainteresuje dlaczego Jeff leży na samym środku.. Nie, bo po co? Lepiej mu się dac wykrwawić, umrzeć w męczarniach, bo ważniejsze są gofry i FNAF oczywiście... Bo na co przejmować się tym kretynem?! Niech sobie umiera... No dobra, już nie będę takim chamem i mu pomogę... Przerzuciłem jego rękę przez ramię i ledwo, ale doszedłem do jego pokoju i rzuciłem na środku pomieszczenia. Teraz może umrzeć. Podszedłem do jego łóżka, skąd wyłoniła się ta mała, uśmiechnięta, hałaśliwa, obśliniona kreaturka, którą to nazywają "Vincent". Dzieciak uśmiechnął się na mój widok i zmierzał w moją stronę. Delikatnie go odepchnąłem. Pod łóżkiem leżała jakaś zabawka. Podałem mu ją, na co ten zaczął się śmiać. Paskudne robactwo... Jeszcze raz spojrzałem na nieprzytomnego Jeffa leżącego na środku pokoju i wyszedłem.


CDN...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Perypetie V

 - Jeszcze. - powiedział Vincent zaciskając pięści pod stołem - Opowiedz mi jeszcze.  Bezoki westchnął i mozolnie ściągnął maskę, odsłani...